sobota, 31 maja 2014

Handel obwoźny i stan polskiej wsi;)

Żyję na wsi, to fakt. Dostrzegam jednak wielką różnicę między tym co było kiedyś a jest teraz.
Mam zieleń, kwiaty i czyste powietrze ale... gdzie te pola uprawne i przydomowe ogródki?
Dawniej standartem było, że na wieś jechało się po jedzenie. Pyszne jedzenie.

 A teraz?

Nikomu się nic nie opłaca, dorwanie świeżego warzywa na polskiej wsi graniczy z cudem. Kur nie ma, krów też... owoce albo więdną na krzakach albo smutno spadają na trawę. Nic się nie zbiera, bo i po co. Nie opłaca się.

No więc organizujemy się. My, czyli kobiety polskie, te na wsi osiadłe a z miast przybyłe i te co to nadal w miastach mieszkają:)
Zakładamy przydomowe ogródki, sadzimy drzewka owocowe, siejemy pachnące zioła... A jeśli nam czegoś braknie to jeździmy do gospodarstw by zdobyć pachnące warzywa, porwać kurę i kaczkę, polujemy na miód co to polską łąką pachnie a nie chińskim trampkiem:P

I jeśli ktoś myślał, że handel obwoźny to epoka Alternatywy 4 to się grubo myli. Musiałby zobaczyć, jak po powrocie z gospodarstwa klapę bagażnika otwieram:D:D

Moje skrzynki pomalutku zapełniają się warzywami, wszystko rośnie aż miło! Nie jest tego dużo ale wszystko własne, pyszne, pachnące... I bez grama chemii (da się;)). Nooo, i pomidory już kwitną, i papryka... Wariat jestem bo gdy wracam z miastowej pracy nie mogę się doczekać by w grządki polecieć:)






***
Piotruś właśnie wrócił ze swojej pierwszej szkolnej wycieczki - trzy dni poza domem! Wrócił tak bardzo stęskniony, że aż nas wzruszał - przytulaki, siedzenie na kolanach, karteczki miłosne dla rodziców... ba, nawet bratu się dużą dawkę miłości dostało!:):)


37 komentarzy:

  1. Też w dużej mierze bazuję na tym, co wyhodujemy sami, ale u nas na szczęście ogrody warzywne we wsi to jeszcze teraźniejszośc, nie przeszłość. Wiele osób nadal hoduje, dla siebie, własnie bez nawozów, ale olbrzymie połacie dawnych ogrodów zarasta trawa, jaskry i dziki szczaw. Nie tylko nie opłaca się- nie ma komu robić. Starsze pokolenie odeszło, albo jest za stare, młodzi wolą kupić w sklepie...
    Mam nadzieję, że ogrody powrócą już w nowej odsłonie- uprawiane przez świadomych ludzi, tęskniących za zdrowym jedzeniem, kochającym rośliny...

    OdpowiedzUsuń
  2. bo widzisz... tak to jest... miastowe doceniają dar przyrody...
    ja też z pracy biegnę prosto do ogrodu... mi się wszystko opłaca zwłaszcza mieć ... zdrowie !
    owszem w sklepach można kupić to i owo ale, że potem sraczki człowiek dostaje to kogo to interesuje...
    a i dostaje... bo wszystko jakieś zmodyfikowane i nieziemskich rozmiarów... wiadomo na sztucznym nawozie rośnie szybciej i wielokroć większe... ale czy zdrowsze ?

    śliczny masz ogródeczek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie... Moje ostatnie rozczarowanie - truskawki... Z każdym rokiem czekam na nie mniej i mniej... To już nie to co kiedyś... Macham ciepło!:)

      Usuń
  3. Ingo... macie najpiękniejszą szklarnię, jaką widziałam! A o domku na wsi to już nawet nie będę pisała, że bym chciała :) Taki z czarnym bzem przy płocie i dzikimi różami... Buziaki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. U nas na wsi jest podobnie , krów i świnek jak na lekarstwo , najwięcej drobiu. Miastowi doceniają życie wiejskie a młodzi ze wsi uciekają do miasta. My z mężem też jesteśmy takie wariaty . Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  5. kochana ja mam do swoich grządek 30 km i je pielęgnuję co weekend ..nie ma OPCJI ...na zimę likwiduję i ścieram co się da, i pakuję do zamrażarki ,jak skarb przechowując .....smaku i zapachu nie kupisz za żadne pieniądze w mieście .....szkoda mi takich ludzi co nie znają PRAWDZIWYCH smaków !!!nie wiedzą co tracą !!! buziole

    OdpowiedzUsuń
  6. Podzielam to uczucie powrotu z miastowej pracy do ogródka. Co za ulga, co za radość... I trochę tak jakby człowiek po całym tym zabieganiu w końcu spotykał samego siebie. Historia zatacza koło. Musieliśmy trochę pogubić się w miastach, żeby wrócić do tego, co jest nam najbliższe.
    Prześlicznie u ciebie jest. A te wzniesione grządki to po prostu rewelacja.

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz rację, że wieś jest teraz jakaś inna, niewiele zwierzaków, większość osób ma w ogródkach tuje zamiast drzew owocowych, trawnik równo przycięty zamiast łąki czy warzywnika a na polach coraz mniej upraw:( Na szczęście są tacy ludzie jak Ty, którzy czerpią ze wsi, to co najlepsze - tak trzymać!:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to takie mini ogniwko wiejskie jestem, skala mikro... ale jest:):)

      Usuń
  8. Pozazdrościć takiego warzywniaka :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo chciałabym mieszkać na wsi i uprawiać warzywa tak jak Ty. Niestety na chwilę obecną dysponuję tylko małym balkonem ale i tam można znaleźć pomidory, rzodkiewkę, truskawki, poziomki i zioła.
    Pozdrawiam serdecznie :))))

    OdpowiedzUsuń
  10. No udała się ta szklarnia, śliczna, można patzreć na nią i patrzeć. Czy uprawa w takich skrzynkach jest wygodna, masz juz jakieś zdanie?
    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu skrzynki chwalę sobie bardzo, bardzo! Dużo mniej chwastów, łatwo się pieli (lubię to;)) no i najważńiejsze - ślimaki nie włażą:):)

      Usuń
  11. Trafiłam do "Przykwiatowej" dzięki wpisowi na chabrowepole.pl i jestem oczarowana!
    Wszystko jest piękne- domek, ogród, każde zdjęcie!
    Zostaję tutaj i nie wracam do siebie :)
    Marzę o małym domku na wsi... kiedyś to marzenie spełnię :)

    Pozdrawiam,,
    Anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam więc Cię serdecznie Anno, rozgość się:):) I... spełnienia marzeń!:)

      Usuń
  12. To prawda... w mojej wsi nie ma krowy, nie słyszy się świni. Całe szczęście są jeszcze kurki i ich smaczne jaja. Mieszkam nad samym morzem, więc wiekszość mieszkańców przygotowała swoje domy i ogrody dla turystów.
    Gdy byłam dzieckiem biegałam z kanką po mleko do sąsiada, wyjadało się kukurydze z pola i piekło się w ognisku ukradzione ziemniaki. To był smak i zapach. Dziś prawie każdy ma piękny ogród, thuje, altany, piekne kwiaty i to się chwali, ale brakuje mi takich agroturystycznych miejsc.
    Dziś by kupić miód z pasieki, czy mleko od kozy trzeba sie trochę naszukać.... Ciesze się jednak bardzo, że jest moda na eko, na pieczenie chleba, na syropy z np kwiaty czarnego bzu. Przekazujemy naszym dzieciom nie tylko ułamek tradycji naszych babć i dziadków, ale i pokazujemy, że to co w sklepie ma każdy, a to co mamy z naszych ogrodów to już rarytas z wyższej półki :)

    pozdrawiam i tez każdego dnia robie obchód po moim grodzie :)
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  13. U mnie jest ciut inaczej. Kilka lat temu w okolicy był cisza, a teraz słychać pianie kogutów, beczenie baranków, kwakanie kaczek.. czyli moja wiocha wraca do korzeni. większość sąsiadów ma swoje warzywa, nie wiem czy do końca zdrowe, ale są.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mieszkam na wsi pod miastem. Wszystkie domy dookoła nowo wybudowane aż tu nagle pewnego poranka obudziłam się w raju bo zapiał kogut. Moi wspaniali sąsiedzi kupili kury ( co prawda ozdobne) i koguta. Pięknie pieje a ja z lubością leżę w łóżku i słucham, słonko świeci okno otwarte a on obwieszcza światu świt. Można ? Można!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytam posta, czytam komentarze i zastanawiam się, ile z nas ubolewających nad brakiem wsi na wsi jest gotowa założyć gospodarstwo. Nie warzywnik przy domu, ale takie prawdziwe gospodarstwo wiejskie z kurami dla jajek i wiejskiego rosołu, krowami dla prawdziwego mleka, świniami dla...kotletów? Uważam, że tak myślą tylko ci ludzie, co z miasta przeprowadzili się na wieś i o pracy w gospodarstwie wiedza niewiele. Dawniej wieś pachniała wsią, muczały krowy, kwiczały świnie. Rodzice mieli po kilkoro dzieci i one pomagały w gospodarstwie. Teraz dzieci się uczą obowiązkowo ( i chwała za to), a pracownika najmować do kilku krów się nie opłaca. Krowy się nie utrzyma za cenę tego mleka, które daje. Gnój wywozić kilka razy dziennie spod krów, świń to jest wiejsko, ale już nie sielsko. To ciężka, śmierdząca praca. I naprawdę nieopłacalna w dzisiejszych czasach.
    Cieszmy się tym co mamy, warzywnik w ogródku i szynkę w sklepie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Efko, ja patrzę na to ciut inaczej - dookoła widzę wielu wielu ludzi, którzy całymi dniami NIC nie robią, nie pracują zawodowo a ogrody i w sumie w pełni wyposażone gospodarstwa (stodoły, stajnie, ziemia...) stoją a raczej leżą odłogiem... NIe umiem się nadziwić jak może się ludziom tak nie chcieć pracować - opłaca się miastowym, którzy coraz częściej wyjeżdżają na wieś, budują gospodarstwa od podstaw i dłubiąc przy oborniku lubią to co robią:):) I im się opłaca;) W mojej okolicy (wieś pod miastem) każde stoisko z prawdziwymi produktami wystawionymi przez rolnika przed domem cieszy się naprawdę dużym powodzeniem. Wiem, że nie zarabiają kokosów ale jakoś wszystko się kręci:) A co do szynek w sklepie - ja mam coraz większy problem żeby kupić coś co smakuje i jest w miarę naturalne... dlatego wożę od rolnika, 40km ode mnie;) Macham ciepło!:)

      Usuń
  16. Z tą pracą zarobkową to tak jest... Minuty się odlicza do wyjścia, przez cały dzień w głowie planuje - co dzisiaj uda się w ogrodzie zrobić. A potem bieeeeegiem do ogrodu. Gorzej jak jeszcze obiad trzeba zrobić. Przechodzę na łatwiznę i jeden na trzy albo chociaż dwa dni robię. Każda minuta cenna ;) Warzywek niewiele w tym roku u mnie, ale za to przeróżne. Raczej taki test na co postawić w przyszłym.

    OdpowiedzUsuń
  17. Na szczęście przybywa nas, pozdrawiam ciepło Marto!:)

    OdpowiedzUsuń
  18. ingo , kiedyś czytałam że na ślimaki to ustawić płytkie pojemniczki z odrobiną piwa , upiją się hi hi pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. aha upiją się i potopią, Pięknie tam u ciebie, ja uciekłam z miasta dziewięć lat temu na wioske , mam ogródeczek i codziennie rano biegnę z kawką podziwiać swoje roślinki buziaki

    OdpowiedzUsuń